Prtner serwisu - kobieta.wp.pl

Fotografowanie zwierząt – cierpliwość przede wszystkim

Udostępnij Tweetnij Wykop
Jeśli fotografia jest naszą pasją, zapewne prędzej czy później spróbujemy swoich sił w fotografowaniu dzikiej natury. Jak się okazuje, nie jest to takie łatwe. Aby zrobić piękne zdjęcia, potrzebujemy wytrwałości oraz wiedzy.

Czekając na odpowiednią chwilę
Spostrzegawczość jest nieodzowną cechą fotografa. Spacerując ulicami miasta, właśnie dzięki niej zwrócimy uwagę nawet na drobne, bardzo interesujące szczegóły, które potem uwiecznimy na zdjęciach. Otwartość z kolei przydaje się, jeśli zamierzamy fotografować ludzi. W obydwu sytuacjach przydaje się również cierpliwość. Jednak dopiero uwiecznianie dzikiej natury zmusza nas do ogromnej pracy nad sobą. Dlaczego? Jak twierdzi Łukasz Bożycki, który od wielu lat fotografuje m.in. ptaki:
- Różnica między fotografowaniem miast i zwierząt jest kolosalna. Przede wszystkim dlatego, że przyroda robi, co chce. Zwierzęta przyjdą, albo nie przyjdą, ptaki przyfruną do nas, bądź nie, wyłącznie wtedy, kiedy będą chciały. Natura nie jest modelką, którą możemy poprosić o to, żeby zmieniła profil albo przyjęła inną pozę. Większość czasu w fotografii przyrodniczej poświęcamy na czekanie. Oczekujemy na ten właściwy moment, kiedy przyjdą interesujące nas zwierzęta albo kiedy pojawi się światło, jakiego pragniemy.


Jak się okazuje, nawet gdybyśmy mogli wydawać zwierzętom polecenia, na niewiele by się to zdało. O powodzeniu sesji zdjęciowej decydują czasami bardzo odległe czynniki:
- W fotografii natury bardzo ważny jest też czynnik środowiskowy. Podam przykład: wczoraj mieliśmy pojechać nad Wisłę, fotografować ptaki, które już rozpoczęły swoją jesienną migrację. Okazało się to jednak zupełnie niemożliwe. Na południu Polski kilka dni wcześniej wystąpiły silne opady. Wisła przybrała i w ciągu doby poziom wody podniósł się o 140 cm. Zalaniu uległy wszystkie miejsca, gdzie ptaki mogły żerować, na przykład błotniste zatoki, gdzie poszukują one owadów. Dlatego ukułem sobie takie powiedzenie, że fotografia natury to pasmo niepowodzeń, przerywanych tylko od czasu do czasu jakimś drobnym sukcesem.

Droga ważniejsza niż sam cel
Fotografowanie natury nie jest zajęciem dla osób mało wytrwałych. Lepiej nie nastawiać się na spektakularne sukcesy – rzeczywistość może te plany szybko i brutalnie zweryfikować.
- Wydaje mi się, że są dwie grupy ludzi. Pierwsza po prostu uwielbia podróżować, dla drugiej ważniejszy jest konkretny cel każdej podróży. Fotografia przyrodnicza zdecydowanie nie jest dla osób z drugiej grupy. Bardzo często okazuje się bowiem, że nie przywozimy z podróży dobrego zdjęcia. Sama przyroda nie pozwoliła na to – i nic nie da się już zrobić. Tak więc ten, kto chciałby zająć się fotografią natury, powinien doceniać samą podróż i to, że spędza czas na łonie przyrody.

Dla rannych ptaszków
Jak wygląda dzień takiego fotografa? Nie jest to praca dla osób lubiących się wyspać. Zanim przystąpimy do robienia zdjęć, musimy wybrać miejsce i przygotować jego dokumentację. Musimy m.in. wiedzieć, gdzie wschodzi i zachodzi słońce (bardzo ważne, jeśli chcemy uzyskać odpowiednie oświetlenie), gdzie dokładnie pojawiają się zwierzęta danego dnia oraz czy będzie padał deszcz. Zrobienie takiej dokumentacji to jednak dopiero początek ciężkiej pracy:
- W nocy przystępujemy do budowania ukrycia. A maskujemy je po to, by odróżnić się od człowieka. My, ludzie, wyrządziliśmy bowiem naturze tyle złego, że przyroda zaczęła się nas bać. Według ostatnich publikacji naukowych zwierzęta obawiają się już człowieka bardziej niż swoich naturalnych wrogów, takich jak drapieżniki. Dlatego też, jako fotografowie, maskujemy się po to, żeby udawać, że nie jesteśmy ludźmi, a na przykład kępą krzaków albo trawy.


Oczywiście kryjemy się po zmroku. W przeciwnym razie zwierzęta zapamiętają miejsce, w którym nas zobaczyły i uznają je za zagrożone. Niezwykle utrudni to robienie zdjęć. Co jednak, jeśli się spóźnimy, albo nagle okaże się, że musimy zmienić swoje położenie? W takiej sytuacji można wykorzystać podstęp:
- Przydaje się życzliwa osoba, która nas odprowadzi do „czatowni” i stamtąd przyprowadzi z powrotem. Ptaki (poza papugami, ale to inna sprawa) nie potrafią liczyć. Trochę upraszczając, możemy powiedzieć, że działają w systemie zero-jedynkowym. I tak widząc, jak zbliżamy się z inną osobą, ptaki uznają, że „zagrożenie przyszło”. Kiedy zaś odprowadzająca nas osoba zniknie z pola wodzenia, ptak rejestruje, że „zagrożenie odeszło”. Zwierzę uznaje wtedy, że zagrażający mu człowiek nie skorzystał ze schronienia.

Lata fotografowania przyrody sprawiły, że Łukasz Bożycki ma swoich ulubieńców wśród ptasich bohaterów zdjęć. Jednym z nich jest jerzyk – prawdziwy ptak długodystansowiec – który po opuszczeniu gniazda potrafi przebywać w powietrzu bez lądowania nawet przez trzy lata. Z kolei dużym respektem darzy kruki, bardzo inteligentne zwierzęta, które uważa za „ptasią elitę”.

Co zabieramy ze sobą?
Podczas fotografowania przyrody dużo czasu spędzamy w bezruchu, dlatego do każdej wyprawy musimy się odpowiednio przygotować. Jak przyznaje fotograf, liczba rzeczy, które ze sobą zabiera, może chwilami przytłoczyć:
- Co do sprzętu, powiem tyle: zwykle jest go zbyt dużo. To siatki maskujące (najczęściej w dwóch wariantach), karimata, coś do siedzenia, aparat fotograficzny, dwa statywy, dwa albo trzy obiektywy, woda, zapasowe baterie, przenośny namiot.

Fotografowanie natury wymaga cierpliwości i precyzji. Musimy zabrać ze sobą sprzęt, który nie zawiedzie, gdy nadejdzie niepowtarzalny moment zrobienia zdjęcia. Aparaty, które sprawdzają się w każdej sytuacji, to tzw. „bezlusterkowce”. Do tej kategorii należy m.in. Olympus OM-D E-M1 Mark II. Jego lekka obudowa i niewielkie gabaryty sprawiają, że jest znacznie wygodniejszy w obsłudze niż popularne „lustrzanki”. Dodatkową zaletą bezlusterkowców marki Olympus jest kompatybilność z obiektywami M.Zuiko, które łączą wygodę użytkowania z precyzją – nigdy nie wiemy, kiedy ptak stania się bohaterem naszego zdjęcia.

Olympus

Udostępnij Tweetnij Wykop