Prtner serwisu - kobieta.wp.pl

Bułgaria: w poszukiwaniu rajskich ptaków

Udostępnij Tweetnij Wykop
"Ogon pawia przyprawia mnie o mdłości", mówił Karol Darwin, próbując opisać piękno przyrody za pomocą teorii ewolucji. Rewolucyjne tezy, którym poświęcił całe życie, w przypadku tego ptaka nie tłumaczyły dostatecznie dobrze rzeczywistości.

Darwinowi nie mieściło się w głowie, że dopasowanie adaptacyjne (posiadanie jak największej liczby wnuków) może być mniej ważne od walorów estetycznych. Piękno ponad praktycznością? Nie do pomyślenia!
Obecnie wydaje się, że za wizualnym bogactwem stoi dobór płciowy i to przez wybór partnera natura jest bardziej kolorowa, niż wymagałaby ewolucja. By przekonać się o tym na własnej skórze, wybrałem się do północno-centralnej Bułgarii na poszukiwanie europejskich "rajskich ptaków" – żołny i kraski.

Jaskółki w kawiarni
Bułgarski portal Dnevnik informował jakiś czas temu o pięciu zarejestrowanych rolls-royce’ach na terenie kraju w ciągu pół roku (w sumie jest ich ok. 50). Czy to dużo? W najuboższym kraju UE, gdzie dochody wynoszą 40 proc. średniej unijnej, a korupcja przybiera kolosalne rozmiary, takie osiągnięcie zasługuje na wzmiankę.
Bułgaria to też kraj o niskim zaludnieniu i ujemnym przyroście naturalnym. Kierując się w jego wiejskie rejony, zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Zastana sytuacja przekroczyła pod pewnymi względami moje najśmielsze oczekiwania – ciężko powiedzieć, że na plus.

Po 23 godzinach za kółkiem i trzygodzinnej przerwie na granicy węgiersko-rumuńskiej, bułgarska wieś Koriten przywitała mnie stojącą pośród opustoszałych budynków kawiarnią z 1966 roku. Zamkniętą, dodajmy – i to na gruby łańcuch spięty zardzewiałą kłódką. Na pobliskiej tablicy ogłoszeń próżno było szukać informacji o tym, że ktoś sprzeda kurę, kupi działkę, albo że w przyszłym tygodniu do wioski przyjedzie miejscowy zespół muzyczny i wszyscy będziemy się wspaniale bawić. Wisiał tam tylko jeden typ ogłoszeń: nekrologi. Przeważnie sprzed kilku lat.

Upadkiem lokalnej gastronomii zupełnie nie przejmowały się natomiast oknówki – biało-czarne jaskółki. Tuż nad tablicą założyły liczne gniazda, na nowo wprowadzając życie do budynku.

Życie na moście
Na bułgarskiej wsi przyroda powoli odbiera człowiekowi to, co porzucił. Na jednym z małych mostków nad strumieniem upływ lat doprowadził do uszkodzenia nawierzchni, a to umożliwiło szpakom uwicie tam gniazda. W polu widzenia obiektywu M. Zuiko Digital ED 12-40 mm 1:2.8 PRO ustawionym na 12 mm z matrycą micro 4/3 w OM-D EM1 mark II można z łatwością doliczyć się jedenastu wejść. Konstrukcja mostu nie budziła specjalnie zaufania, ale nigdy w życiu nie widziałem większej szpaczej kolonii lęgowej.


Dostępność wody pozwoliła bujnie rozwinąć się florze. Liczne gatunki drzew, jak morwa czy śliwa mirabelka, owocowały obficie, z czego skrzętnie korzystały miejscowe ptaki wychowujące potomstwo. Wodopój przy moście został arterią komunikacyjną dzięki często odwiedzającym je owcom i kozom oraz dzikim zwierzętom. To tutaj po raz pierwszy zobaczyłem nowe dla mnie gatunki: wróbla śródziemnomorskiego, którego charakteryzuje obfity czarny rysunek na piersi i brzuchu oraz sikorę żałobną, którą wyróżnia duży czarny śliniak. Obydwa gatunki nie występują w Polsce.

Czas leczy rany
Przyroda wlewa się wszędzie tam, gdzie człowiek przestaje funkcjonować. Widziałem wiele domów, w których zamiast łatać dach, przykrywano go kolejnym kawałkiem blachy przygniecionym wielkim kamieniem, tak jak miało to miejsce we wsi Kapitan Dimitrovo. Gdy ludzie w końcu takie schronienie opuszczają, w pierwszej kolejności pojawiają się fosforolubne pokrzywy, korzystające z resztek sztucznych i naturalnych nawozów. Dopiero po kilku latach silnej ekspansji w odzyskanym siedlisku ustępują miejsca innym gatunkom.


Z upływem miesięcy i lat natura wchłania porzucone domy, narzędzia i samochody. Chcąc przekazać na fotografii nieubłagany czas, zdecydowałem się pokazać ruch gwiazd. Wybrałem się do wsi Ognyanovo. Zabrałem dodatkową baterię, lampę błyskową wyzwalaną radiowo, stabilny statyw i po zapadnięciu zmierzchu wybrałem się w teren. Wiedziałem, że w czerwcu będę miał około dwóch godzin ciemnej nocy. W przypadku nieudanego ujęcia, drugiej szansy by nie było. Zdecydowałem się na fotografowanie moim Olympusem OM-D E-M1 MarkII z obiektywem M.Zuiko Digital 7–14 mm f/2.8 ED PRO w trybie podglądu na żywo z 20-sekundowym czasem otwarcia migawki oraz 190 ujęciami łączonymi w jeden kadr. Do bazowego ujęcia dodawane są jedynie jasne piksele pojawiające się na kolejnych klatkach – to funkcja Live Composite. Poprzez wyświetlacz kontrolowałem na bieżąco powstającą fotografię.

Kiedy wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu, wioskę odwiedziło stado szakali złocistych. Zrobiło się groźnie. Oczami wyobraźni, żywionej wszystkimi obejrzanymi horrorami, widziałem już, jak pożerają mnie żywcem. Mogłem się schować, ale do tego potrzebowałbym latarki, która zrujnowałaby pieczołowicie wykonywane zdjęcie. Na szczęście kilkanaście minut później, gdy kończyłem już pożegnalnego SMS-a do narzeczonej, polujące szakale przeniosły się w inne miejsce.


Smutny los rajskich ptaków
W końcu nadszedł czas na główne wydarzenie wyjazdu. W moim obiektywie były już jaskółki, owce, gwiazdy. Przyszedł czas na rajskie ptaki – żołny i kraski.
Obecna sytuacja tych gatunków w Polsce jest tragiczna, bez szans na szczęśliwe zakończenie. Na początku lat 80. mieliśmy w kraju 1000 par lęgowych kraski. W latach 90. pozostało ich już tylko 370, w 1998 roku – 120. W 2009 roku odnotowano połowę tej liczby. Ostatnie badania Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazały zaś, że w 2017 roku w kraju gniazdowało między… 10 a 14 par krasek. Za mojego życia z krajobrazu zniknęło 99 proc. tych ptaków!
Nie lepiej mają się żołny. Szacunki wskazują na 130 – 210 par w południowej i wschodniej Polsce. Optymistyczną informacją jest natomiast trend wzrostowy, bo na początku lat 80. polska populacja wynosił zaledwie między 5 a 22 pary.

Co zabija te przepiękne gatunki? Wszystkiemu winne jest przede wszystkim intensywne rolnictwo. Stosowanie sztucznych nawozów i pestycydów niekorzystnie wpływa na populację insektów. A, mówiąc prościej, mniej owadów to mniej ptaków owadożernych. Nie bez znaczenia jest także niszczenie lęgowisk, np. poprzez wycinanie starych, wolnostojących drzew dziuplastych lub niszczenie piaszczystych skarp.
Spoglądając natomiast na wskaźniki liczebności krasek w Bułgarii na przestrzeni ostatnich 30 lat, zobaczymy… wzrost o 15 proc. Na terenie kraju żyje ok. 8000 par. Jeszcze lepiej mają się żołny: 20–60 tysięcy par. Rolnictwo zapóźnione cywilizacyjnie może nie sprzyja gospodarce, ale natura dogaduje się z nim znakomicie.

Ptasia miłość
Na rajskie ptaki czekałem w dobrze zamaskowanej czatowni. Służyła wielu fotografom, a zwierzęta były już do niej przyzwyczajone. W przypadku fotografii przyrody jej dobro i spokój zawsze musi być na pierwszym planie.


Szybko przekonałem się o tym, że ptaki mają się dobrze. Samica oczekiwała na samca na suchej gałęzi. Ten, po udanym polowaniu, podzielił się zdobyczą. Po tej krótkiej grze wstępnej ptaki przeszły do kilkunastosekundowych godów i wróciły do swoich zajęć. Samica dalej wypatrywała przelatujących owadów, a samiec oddał się relaksowi w postaci przeciągania skrzydeł i czyszczeniu upierzenia.

Praca fotografa przyrody to w głównej mierze monotonia przerywana okresowo pojawiającymi się zwierzętami. Zwiększyć swoje szanse można poprzez lepsze poznanie biologii i przyzwyczajeń fotografowanych zwierząt. Dbając o to, by czuły się bezpiecznie, doprowadzimy do tego, że częściej będą nas odwiedzały.
Pracując w czatowni, wielokrotnie byłem obserwowany przez popielicę – małego nocnego ssaka żywiącego się owadami. W końcu przekonałem ją, że nie stanowię żadnego zagrożenia i może czuć się swobodnie. Dała mi do zrozumienia, że wszystko jest dobrze, kiedy zasnęła przy mnie na kilka godzin, od czasu do czasu sprawdzając, czy okolica jest bezpieczna.


W końcu przyszedł czas i na kraski. Nie do przecenienia okazała się funkcja proCapture. Wciskając spust migawki do połowy, aparat zaczyna wykonywać zdjęcia w pętli, przetrzymując je w swoim buforze, bez zapisu na karcie pamięci. Dociśnięcie do końca inicjuje zapis do 35 zdjęć wstecz. Widząc nadlatującego ptaka, trzymam spust wciśnięty do połowy, po czym dociskam go do końca dopiero w chwili, kiedy siada na gałęzi. Tym sposobem mam zapisaną całą sekwencję lądowania. Korzystając z tej funkcji, przestałem się spóźniać, co zdecydowanie podnosi satysfakcję i poziom przyjemności podczas pracy.

Fotografia przyrodnicza to pasmo niepowodzeń przerywane od czasu do czasu drobnym sukcesem. Zwierzęta nie zachowują się jak modelka – robią, co chcą i kiedy chcą. Przyjdą, przylecą, przypłyną – nie wiadomo. W Bułgarii los był łaskawy. Zachwycające piękno natury pokazało się w pełnej krasie. A że Darwina mogłoby zemdlić – trudno. Myślę, że ostatecznie także je podziwiał.

Olympus

Udostępnij Tweetnij Wykop